Poseł Braun przetrzymywał ginekolożkę. Ta komentuje: przez niego oddział patologii ciąży został bez nadzoru

Ginekolożka Gizela Jagielska została uwięziona w szpitalu po tym, jak w środku dnia do szpitala powiatowego szpitala w Oleśnicy wtargnął poseł Grzegorz Braun z grupą zwolenników. Otoczyli lekarkę, popychali, krzyczeli, że jest “morderczynią”.

Dr Jagielska od lat pomaga kobietom zgodnie z prawem w wykonaniu aborcji. W rozmowie z Onetem mówi wprost: – Zaczęłam się bać.
Poseł Grzegorz Braun wtargnął z grupą 20–30 osób do powiatowego szpitala w Oleśnicy, przetrzymując dr Gizelę Jagielską przez dwie godziny
Oddział patologii ciąży pozostawał przez ten czas bez opieki, a pacjentki były narażone na zagrożenie zdrowia i życia
Dr Jagielska od lat legalnie pomaga kobietom m.in. w aborcji, zgodnie z medycznymi wskazaniami i polskim prawem
Policja na miejscu nie podjęła działań, tłumacząc się immunitetem poselskim Grzegorza Brauna
Więcej takich artykułów znajdziesz na stronie głównej Onetu

W środę 16 kwietnia dr Gizela Jagielska w powiatowym szpitalu w Oleśnicy przed południem miała dyżur jako lekarz oddziałowy, a od godziny 15.00 jako dyżurny. Kiedy około południa zeszła na piętro administracyjne do sekretariatu, by podpisać dokumenty związane z pełnieniem funkcji dyrektor do spraw medycznych, do placówki wtargnął poseł Grzegorz Braun.Popychali mnie i szarpali”

– Było z nim od 20 do 30 osób – relacjonuje w rozmowie z Onetem dr Gizela Jagielska. – Kordonem zajęli cały korytarz, spychając mnie i panią dyrektor naczelną szpitala do sekretariatu połączonego z gabinetem pani dyrektor. Nie miałyśmy jak się stamtąd wydostać, bo na moje próby powrotu na oddział zebrane z posłem Braunem osoby reagowały agresywnie – popychały mnie, szarpały, rzucały w moją stronę nieprawdziwe oskarżenia, mówiono, że jestem morderczynią.

Jak informuje nas ginekolożka, natychmiast do szpitala wezwana została policja, która jednak nie podjęła żądanych działań, tłumacząc się tym, że Grzegorz Braun posiada immunitet poselski. – Ci, którzy wtargnęli, mówili policji, że mają mnie aresztować, odsunąć od pacjentek – opowiada i tłumaczy, że powiatowy szpital w Oleśnicy nie posiada własnej ochrony. – Zapewne pani wie, że szpitale powiatowe są niedofinansowane i niestety ochrona to jest ostatnia rzecz, na jaką byłoby nas stać.Grzegorz Braun wraz z osobami, które z nim były, ostatecznie sam opuścił szpital po dwóch godzinach przetrzymywania ginekolożki i Aborcja w Polsce była, jest i będzie”

Gizela Jagielska to ginekolożka, która od wielu lat pomaga kobietom w aborcji. Ale wbrew opinii, jaką starają się zakorzenić w społeczeństwie takie osoby jak poseł Braun, robi to w ramach prawa. I mówi o tym głośno. – Nigdy nie złamałam prawa. Wykonuję aborcję od lat i według znanych mi okoliczności, zawsze jest to zgodnie ze wskazaniami medycznymi i zgodnie z ustawą, która w Polsce obowiązuje.Dr Jagielska wykonała takich aborcji ponad tysiąc i jak sama przyznaje, każdy przypadek to dramatyczna historia kobiety i jej rodziny. – Do naszego szpitala trafiają pacjentki po całym tourze po Polsce, które były w innych szpitalach, nierzadko, tak jak ostatnio opisany przypadek pani Anity, hospitalizowane w oddziałach psychiatrycznych, bo przypadek pani Anity nie jest wcale odosobniony. Dzwonią do nas na dyżurkę przerażone kobiety, które leżą już w innych szpitalach. Te, którym udzielamy pomoc zgodnie z prawem, niemal w 100 proc. są w chcianych ciążach, niejednokrotnie z in vitro.

I to nie jest tak, jak chciałby Braun, żeby ludzie myśleli, że pani Anita, czy inna Kasia, Basia, Grażyna nagle w trzecim trymestrze ciąży stwierdziły: a jednak zrobię sobie aborcję.

— mówi lekarka i dodaje: — To są naprawdę trudne decyzje, wynikające najczęściej z tego, że ciąża nie przebiega prawidłowo, płód jest z wadami i pacjentka, uczęszczając do psychiatry, otrzymuje zaświadczenie o zagrożeniu zdrowia czy życia z powodów psychicznych. Decyzja o aborcji zostają do końca życia z tymi pacjentkami. I jeżeli ktoś myśli, że im jest łatwo, że one przychodzą i sobie robią aborcję na zawołanie, bo im się znudziło bycie w ciąży, to nie wiem, co ci ludzie mają w głowach.Ginekolożka podkreśla, że aborcja w Polsce była, jest i będzie. Zdecydowana większość wykonywana jest tabletkami w domach przy wsparciu różnych organizacji proaborycjnych, a do szpitali trafia już niewielki ułamek wszystkich pacjentek.

“Przychodnia aborcyjna” rozpoczyna działalność w Warszawie. Przed drzwiami protest. “Mordercy!” [ZDJĘCIA]

“Zaczęłam się bać, doceniłam wroga”

Pod szpitalem w Oleśnicy często wystają przedstawiciele organizacji, które sprzeciwiają się dopuszczalności aborcji w ogóle, bez wyjątków. — Ich działalność jest uciążliwa, szczególnie w okresie letnim, bo w szpitalu nie mamy klimatyzacji. Okna gabinetów i sal, w tym porodówek, wychodzą wprost na wejście, gdzie stoją ci ludzie po kilka godzin dziennie i krzyczą. Mają swoje bardzo głośne nagłośnienie, kiedyś mierzyliśmy, że to hałas na poziomie 120, a nawet 140 decybeli. Nie jesteśmy w stanie przy otwartym oknie porozmawiać w gabinecie z pacjentką, bo jej praktycznie nie słyszymy – mówi Gizela Jagielska.
Policja jest obecna przy tych zgromadzeniach, ale nic nie może zrobić. Prawo polskie jest tak skonstruowane, że ustawa o zgromadzeniach publicznych zakłada, że organizacja czy osoba musi zgłosić zamiar zorganizowania zgromadzenia 48 godz. przed jego rozpoczęciem. I to wszystko, jest tylko zgłoszenie, bez możliwości zakazu.

Niepokojące sceny przy Wiejskiej 9. “Kaja Godek umyje ręce”

Z hejtem, groźbami dr Gizela Jagielska ma do czynienia od wielu lat. Jej zdaniem zawsze będzie słychać tych, co krzyczą głośno, bo kobiety, które przechodzą przez dramat decyzji o aborcji, nie chcą opowiadać swoich historii, co jest całkowicie zrozumiałe.

Jednak od 16 kwietnia ginekolożka ma poczucie zmasowanego ataku na jej osobę. – Atakują moją prywatną praktykę, wystawiają pseudo opinie na np. “Znanym Lekarzu”, wypisując niestworzone rzeczy. Podjęłam oczywiście już działania, żeby to ograniczyć, ale nie będzie to łatwe, bo walka ze skutkami hejtu w Polsce jest mocno utrudniona i ograniczona.