Iga Świątek przyznaje się do „planu B” po tym, jak została zmiażdżona przez Coco Gauff na Madrycie Open

Iga Świątek przyznała, że po szokującej porażce z Coco Gauff w półfinale turnieju Madrid Open miała problem ze znalezieniem choćby „planu B”.
Zaledwie 64 minuty wystarczyło, aby czwarta tenisistka świata Gauff wygrała 6-1, 6-1, kiedy to obie tenisistki spotkały się na korcie Manolo Santana. Amerykanka zapewniła sobie awans do pierwszego finału WTA 1000 na korcie ziemnym.
Porażka Świątek była drugą najcięższą porażką, jakiej kiedykolwiek doświadczyła na kortach ziemnych w ramach WTA Tour, po przegranej 6:1, 6:0 z Simoną Halep na French Open 2019 – gdy miała zaledwie 18 lat. Kontynuowała także passę sześciu porażek z rzędu w półfinałach WTA Tour, nie docierając do finału i nie zdobywając tytułu od French Open w czerwcu ubiegłego roku. Poproszona na konferencji prasowej po meczu o analizę swojej dotkliwej porażki, zawodniczka numer 2 rankingu światowego przyznała, że jej występ był „całkiem słaby”.
Powiedziała: „Szczerze mówiąc, nie ma nic lepszego niż przejście przez to wszystko, ponieważ od początku do końca wszystko było prawie takie samo.
„Nie mogłem naprawdę podnieść swojego poziomu. Coco grała dobrze, ale tak, myślę, że to moja wina, że nie poruszałem się dobrze, nie byłem gotowy, żeby grać uderzeniami z ciężarem, a przy takim rodzaju gry, to
Świątek przełamała piłkę pięć razy w trakcie całego meczu, wygrywając zaledwie 41% punktów przy pierwszym serwisie i 40% punktów przy drugim serwisie. Polak wygrał tylko dwa punkty przy pierwszym serwisie Gauffa i nie zdołał wypracować ani jednego break-pointa przez cały mecz. Pięciokrotna mistrzyni Wielkiego Szlema przyznała, że nie jest pewna, czy był to jednorazowy słaby występ, czy też kontynuacja niedawnego spadku formy. „Szczerze mówiąc, teraz nie wiem” – dodała Świątek.Na pewno czuję, że nie poruszam się najlepiej, a poza tym przez większą część turnieju gra w tenisa była z przerwami.„Więc tak naprawdę nie byłem pewien, co mam w swojej skrzynce z narzędziami, ale na pewno nie miałem nawet planu B, bo dzisiaj nic nie działało”. Droga Świątek do półfinału Madrid Open nie była łatwa, ponieważ obrończyni tytułu musiała wygrać decydującego seta w trzech z czterech poprzednich meczów. W swoim meczu otwarcia musiała się otrząsnąć po jednym secie i przełamaniu, pokonując Alex Ealę, a następnie w czwartej rundzie została zepchnięta do trzech setów przez rozstawioną z numerem 13 Dianę Shnaider. Madison Keys dała jej popalić w pierwszym secie ich ćwierćfinałowego starcia, jednak Świątek zdołała się odgryźć i zwyciężyć 0-6, 6-3, 6-2.Świątek będzie musiała szybko wrócić do formy, bo w przyszłym tygodniu rozpoczyna się Italian Open.
Zajmująca drugie miejsce w rankingu światowym tenisistka zdobyła tytuł w Rzymie dwanaście miesięcy temu, a turniej ten od zawsze był dla niej szczęśliwym polem łowieckim, o czym świadczy fakt, że ma na swoim koncie trzy tytuły. 23-latka będzie miała nadzieję, że w końcu uda jej się zakończyć 11-miesięczny okres oczekiwania na finał WTA i powrócić na ścieżkę zwycięstw przed walką o piąty tytuł na kortach Rolanda Garrosa.