Minister nie wytrzymał i pilnie zwrócił się do TV Republika. “Przestańcie!”

Arkadiusz Myrcha nie wytrzymał i zwrócił się do dziennikarzy TV Republika. W dość ostrych słowach zażądał od nich, by ci przestali nachodzić zarówno jego, jak i jego rodzinę. Reakcja wiceministra sprawiedliwości podyktowana była faktem, że pracownicy stacji pojawili się pod jego domem, znajdującym się w Błoniu nieopodal Warszawy. Jaki był cel tej wizyty?
Dziennikarze TV Republika ruszyli pod domem Arkadiusza Myrchy
W sobotę 23 sierpnia TV Republika nadała materiał, na którym widać Adriana Boreckiego. Pracownik stacji znajdował się przed bramą domu należącego do Adriana Myrchy oraz jego żony, Kingi Gajewskiej, który znajduje się w Błoniu pod Warszawą i chciał się dowiedzieć, czy małżonkowie tam mieszkają. 
Dziennikarz próbował porozmawiać z przechadzająca obok budynku Kingą Gajewską, zagadując ją o dom i ironizując, że wraz z rodziną nie powinno jej tam być, bowiem jak twierdzi Adrian Borecki, małżonkowie mieli tłumaczyć, że jest on w budowie. Posłanka jednak nie zdecydowała się na rozmowę z pracownikiem TV Republika i przeszła obok niego bez słowa. Arkadiusz Myrcha zwrócił się do dziennikarzy TV Republika
Arkadiusz Myrcha nie wytrzymał i zamieścił w sieci post, w którym uderzył w TV Republikę. W dość ostrych słowach zaapelował do pracowników stacji, by ci przestali go nachodzić. Zaznaczył jednocześnie, że jeśli nie dostosują się do jego prośby, podejmie kroki prawne. Przestańcie nas nachodzić! Jesteśmy w naszym domu oddanym do użytku. Filmowanie, wykrzykiwanie do dzieci czy blokowanie bramy,  jest zwykłym nękaniem. Jeszcze jeden raz i podejmę kroki prawne. Mamy prawo do prywatności. Jak macie pytania, to kierujcie je do Sejmu lub naszych biur – napisał na X.
Dom Arkadiusza Myrchy pod lupą dziennikarzy. Ujawniono zaskakujące fakty
Skąd te pytania zadawane przez dziennikarza TV Republiki? Otóż o nieruchomości należącej do Arkadiusza Myrchy i Kingi Gajewskiej zrobiło się głośno w ubiegłym roku, gdy media zaczęły rozpisywać się o pobieraniu przez małżonków pieniędzy na wynajem mieszkania w Warszawie, co ujawnił dziennikarz Radosław Karbowski. 
Wiceminister sprawiedliwości miał otrzymywać miesięcznie 3750 zł a posłanka KO 4000 zł. Decyzja o przyznaniu im tego dodatku była zgodna z obowiązującymi zasadami, dzięki którym parlamentarzyści, którzy mieszkają poza stolicą, mogą otrzymywać stosowny ryczałt, który mogą następnie przeznaczyć na wynajem mieszkania w mieście stołecznym. 
Biorąc pod uwagę fakt, że dom Karoliny Gajewskiej i Arkadiusza Myrchy znajduje się w Błoniu, który mieści się tuż pod Warszawą, pobieranie przez nich ws. dodatku wywołało niemałe kontrowersje. Polityk wówczas tłumaczył, że nieruchomość faktycznie jest w ich posiadaniu, lecz wówczas była ona jeszcze objęta pracami wykończeniowymi, lecz starają się, by dom w najbliższym czasie mógł nadawać się do zamieszkania.
Dom się buduje, jest na ukończeniu, trwają prace wykończeniowe. Staramy się w miarę możliwości postępować jak najszybciej. Wiadomo, jak to wygląda w rzeczywistości, ale chcemy to zrealizować w miarę możliwości w ciągu najbliższych miesięcy – tłumaczył.