“Szok na granicy! Robert Bąkiewicz był widziany na granicy. Przyłapano go na naruszeniu zakazu? Prokuratura interweniuje!”_SPRAWA KARNA

Wstrząs na granicy – Robert Bąkiewicz ponownie znalazł się w centrum politycznej burzy po tym, jak został zauważony w rejonie polsko-niemieckiego pogranicza. Jego niespodziewana obecność wywołała natychmiastową lawinę spekulacji: czy złamał zakaz zbliżania się do przejść granicznych? Czy grozi mu kolejna sprawa karna? Prokuratura już zapowiada działania, a cała sytuacja nabiera tempa.

19 listopada 2025 roku, zgodnie z informacjami podanymi przez MSWiA, funkcjonariusze otrzymali zgłoszenie od kierowcy przekraczającego granicę na moście Słubice–Frankfurt (Oder). Z relacji świadka wynikało, że dostrzegł Bąkiewicza po stronie niemieckiej. Gdy służby dotarły na miejsce, potwierdziły te doniesienia – Bąkiewicz rzeczywiście znajdował się tam, lecz formalnie poza terytorium Polski. Sam zainteresowany szybko opublikował w sieci nagranie, w którym tłumaczył, iż pojawił się na granicy, aby „sprawdzić, co naprawdę się tam dzieje”. Podkreślał też, że jego zdaniem zakaz obowiązuje go wyłącznie po polskiej stronie, więc przebywanie na terytorium Niemiec nie narusza sądowych ograniczeń.

Zakaz, o którym mowa, został nałożony przez prokuraturę w październiku 2025 roku. Zabrania on Bąkiewiczowi zbliżania się na mniej niż kilometr do jakiegokolwiek polsko-niemieckiego przejścia granicznego. To tylko jeden z elementów zastosowanych wobec niego środków zapobiegawczych. Kolejne obejmują obowiązek dwukrotnego meldowania się w tygodniu na komisariacie oraz konieczność informowania funkcjonariuszy o każdym dłuższym opuszczeniu miejsca zamieszkania. Tak surowe ograniczenia to efekt wydarzeń z 29 czerwca, kiedy to – według prokuratury – Bąkiewicz miał znieważyć funkcjonariuszy Straży Granicznej i Żandarmerii Wojskowej, a także grozić im „rozliczeniami”. Zarzuty opierają się na art. 226 kodeksu karnego, który penalizuje znieważenie funkcariusza publicznego lub osoby udzielającej mu pomocy. W sprawie pojawiły się również kwalifikacje dotyczące czynów o charakterze chuligańskim, co dodatkowo podniosło powagę sytuacji.

Po ostatnim incydencie na granicy prokuratura w Gorzowie Wielkopolskim rozpoczęła czynności mające ustalić, czy Bąkiewicz naruszył obowiązujący go zakaz. Zabezpieczono monitoring i inne materiały dowodowe, które mają zostać przekazane do analizy. Równocześnie toczy się wobec niego odrębne postępowanie karne dotyczące wydarzeń z czerwca. Prokuratura regionalna w Szczecinie poleciła postawić mu zarzuty, mimo że lokalna jednostka miała wątpliwości co do zasadności takiego kroku. 18 sierpnia 2025 roku Bąkiewicz usłyszał oficjalne zarzuty znieważenia funkcjonariuszy. Według śledczych grozi mu kara grzywny, ograniczenia wolności lub nawet do roku pozbawienia wolności.

Bąkiewicz stanowczo odpiera wszystkie oskarżenia. Utrzymuje, że działania prokuratury są motywowane politycznie, a jego ruch – jak twierdzi – służy wyłącznie obronie polskiej granicy i suwerenności. Podkreśla również, że ani on, ani jego obrońcy nie mają pełnego wglądu w akta sprawy, co – jego zdaniem – utrudnia przygotowanie rzetelnej linii obrony. Jego pełnomocnik zwraca uwagę, że część zarzutów opiera się na relacjach pojedynczych funkcjonariuszy, a nie na jednoznacznych nagraniach z kamer. Pojawiły się również informacje o wewnętrznych napięciach w prokuraturze: jeden z prokuratorów miał domagać się wyłączenia z prowadzenia sprawy, argumentując to brakiem zgody co do sposobu jej prowadzenia.

Bąkiewicz dodaje do tego ostrą narrację, twierdząc, że „rozliczy” tych, którzy – jego zdaniem – próbują mu zaszkodzić, opierając się na fałszywych oskarżeniach. Takie słowa tylko zaostrzają atmosferę wokół całej sprawy, która już teraz budzi duże zainteresowanie opinii publicznej.

Reakcje społeczne są skrajne. Jedni widzą w Bąkiewiczu patriotę, który odważnie przeciwstawia się problemom migracyjnym, inni oceniają jego działania jako skrajnie nieodpowiedzialne i zagrażające bezpieczeństwu na granicy. Komentatorzy prawni analizują, jak sąd może zinterpretować geograficzny zakres zakazu – czy faktycznie obejmuje on jedynie stronę polską, czy jednak jego duch i cel oznaczają, że przebywanie w bezpośrednim sąsiedztwie granicy, nawet po stronie niemieckiej, wciąż narusza środek zapobiegawczy.

Dalszy rozwój sprawy może pójść w kilku kierunkach. Jeśli prokuratura uzna, że doszło do złamania zakazu, Bąkiewicz może usłyszeć kolejne zarzuty, co skomplikuje jego sytuację prawną. Możliwe też, że jego obrońcy zakwestionują interpretację zakazu i będą domagać się jego uchylenia lub złagodzenia. Jedno jest pewne: sprawa ma potencjał, by mocno wpłynąć zarówno na politykę, jak i na ruchy aktywistyczne związane z bezpieczeństwem granic. Orzeczenia sądu w tej sprawie mogą wyznaczyć precedens dotyczący zakresu i skuteczności podobnych środków zapobiegawczych.

Cała sytuacja układa się w scenariusz polityczno-prawnego starcia, którego konsekwencje mogą być daleko idące. Z jednej strony mamy aktywistę przekonanego o słuszności swoich działań i mówiącego o politycznej nagonce. Z drugiej – państwo, które domaga się przestrzegania prawa i odpowiedzialności za agresywne zachowania wobec funkcjonariuszy. Sprawa dopiero się rozkręca, a kolejne dni mogą przynieść nowe, równie gorące doniesienia.