Austriacki dyrektor Stöckl rezygnuje po napięciach z Małyszem, które wstrząsnęły polskimi skokami narciarskimi

Kryzys w strukturach PZN – rezygnacja, która odbiła się szerokim echem

W polskich skokach narciarskich zawrzało. W czerwcu 2025 roku niespodziewanie do mediów trafiła informacja o rezygnacji Alexandra Stöckla, austriackiego dyrektora sportowego Polskiego Związku Narciarskiego (PZN). Powodem jego odejścia miały być narastające napięcia oraz brak porozumienia z prezesem PZN, legendą skoków – Adamem Małyszem. Konflikt między dwoma uznanymi postaciami świata sportu wstrząsnął opinią publiczną i wywołał burzliwą dyskusję w środowisku skoków.

—

Początek z dużymi oczekiwaniami

Alexander Stöckl został zatrudniony jako dyrektor sportowy PZN w sierpniu 2024 roku. Jego przyjście do Polski uznano za ambitny i przemyślany krok ze strony Adama Małysza, który od objęcia funkcji prezesa Związku starał się wprowadzić nową jakość i odbudować pozycję polskich skoków na arenie międzynarodowej.

Stöckl miał za sobą imponującą karierę jako trener reprezentacji Norwegii, z którą zdobywał medale olimpijskie, mistrzostw świata i sukcesy w Pucharze Świata. W Polsce liczono, że jego doświadczenie i podejście do szkolenia zawodników pomogą przezwyciężyć kryzys formy i odejście od wyników znanych z czasów dominacji Kamila Stocha, Dawida Kubackiego czy Piotra Żyły.

—

Zderzenie dwóch wizji

Początkowo współpraca układała się poprawnie, jednak już po kilku miesiącach zaczęły pojawiać się pierwsze nieporozumienia. Źródła bliskie PZN wskazują, że Stöckl i Małysz mieli różne podejścia do prowadzenia kadry, organizacji struktur szkoleniowych oraz tempa wprowadzania zmian.

Adam Małysz oczekiwał szybkich efektów i zdecydowanych decyzji, szczególnie w kontekście reorganizacji sztabu trenerskiego i pracy z młodzieżą. Tymczasem Austriak, znany z metodycznego działania i przemyślanych reform, nie chciał wdrażać drastycznych zmian bez dogłębnej analizy.

Publiczne wypowiedzi Małysza zaczęły być coraz bardziej krytyczne. – „Musimy działać szybciej, bardziej zdecydowanie. W obecnej sytuacji nie możemy pozwolić sobie na stagnację” – powiedział w jednym z wywiadów w maju 2025 roku.

—

Oświadczenie i odejście Stöckla

Napięcia osiągnęły punkt krytyczny na początku czerwca 2025 r., kiedy to Alexander Stöckl ogłosił swoją rezygnację. W oświadczeniu przesłanym mediom podkreślił, że brak komunikacji wewnątrz PZN, naciski medialne oraz przecieki informacji z zamkniętych spotkań uniemożliwiają mu dalsze efektywne pełnienie funkcji.

– „W środowisku, w którym zaufanie i profesjonalizm powinny być podstawą, trudno jest pracować, gdy każda decyzja jest komentowana i podważana na zewnątrz. Zdecydowałem się odejść z szacunku do siebie i do zawodników” – napisał.

—

Reakcja środowiska

Odejście Stöckla wywołało falę komentarzy. Wiele osób z branży sportowej zwracało uwagę na fakt, że rezygnacja doświadczonego specjalisty po tak krótkim okresie pracy świadczy o poważnym problemie organizacyjnym.

Były trener kadry narodowej, Łukasz Kruczek, skomentował:
– „To pokazuje, że coś nie działa w komunikacji i współpracy na najwyższym szczeblu. Jeśli nie potrafimy wykorzystać potencjału takiego trenera jak Stöckl, to znaczy, że problem nie leży w samych zawodnikach”.

Podobne zdanie wyraził również Krzysztof Biegun, były skoczek i ekspert Eurosportu:
– „Wizerunkowo to duży cios dla PZN. Kibice są zdezorientowani, a zawodnicy – zawiedzeni”.

—

Konsekwencje dla polskich skoków

Rezygnacja Stöckla stawia Polski Związek Narciarski w trudnej sytuacji organizacyjnej. Na kilka miesięcy przed sezonem zimowym 2025/2026 brakuje osoby, która miałaby nadzorować przygotowania i rozwój struktur szkoleniowych. Trener kadry A, Thomas Thurnbichler, zachowuje spokój, ale w wywiadach nie ukrywa, że sytuacja jest „daleka od komfortowej”.

Dodatkowym wyzwaniem jest też brak zaufania ze strony młodszych zawodników, którzy oczekiwali stabilizacji i konkretnego planu na rozwój. Młodzi skoczkowie, tacy jak Paweł Wąsek czy Kacper Juroszek, otwarcie mówili o potrzebie konsekwencji w działaniach sztabu szkoleniowego i kierownictwa PZN.

—

Kibice rozczarowani

W mediach społecznościowych nie brakuje głosów rozgoryczenia. Fani zarzucają związkowi brak profesjonalizmu i niezdolność do zbudowania spójnej wizji rozwoju dyscypliny. Pojawiły się również porównania do sytuacji w Finlandii, gdzie skoki narciarskie po latach sukcesów pogrążyły się w chaosie organizacyjnym i dziś nie odgrywają większej roli na arenie międzynarodowej.

Jeden z internautów napisał:

> „Mamy potencjał, mamy tradycję, mamy kibiców. Czego brakuje? Chyba tylko dojrzałości u tych, którzy rządzą.”

—

Co dalej?

Na chwilę obecną nie wiadomo, kto zastąpi Alexandra Stöckla. W kuluarach mówi się o możliwym powrocie polskich szkoleniowców lub ściągnięciu kolejnego zagranicznego eksperta. Adam Małysz zapowiedział, że „rozmowy trwają” i „w najbliższych tygodniach zapadną kluczowe decyzje”.

Wiadomo jedno: polskie skoki potrzebują dziś nie tylko nowego dyrektora sportowego, ale i konkretnego, długoterminowego planu. Plan ten musi uwzględniać zarówno rozwój młodzieży, jak i odbudowę zaufania do władz związku.

—

Podsumowanie

Odejście Alexandra Stöckla to nie tylko personalna roszada w PZN, ale symbol szerszego kryzysu organizacyjnego. Konflikt z Adamem Małyszem ujawnił głębsze problemy w strukturze zarządzania skokami narciarskimi w Polsce – brak zaufania, słabą komunikację i brak wspólnej wizji.

Czy związek wyciągnie wnioski i wykorzysta ten moment na nowy początek? Czy też będzie to początek dalszego chaosu, który odsunie polskich skoczków od czołówki światowej? Odpowiedzi na te pytania poznamy zapewne już w najbliższych miesiącach.

—