Dlaczego 30 proc. wyborców PiS waha się jeszcze przed wyborami? Ekspert wyjaśnia

Według sondażu UCE Research aż 25,1 proc. ankietowanych dopuszcza jeszcze zmianę “swojego kandydata” w wyborach prezydenckich. Co może okazać się dla nich decydujące przy podejmowaniu ostatecznej decyzji? Zdaniem prof. Przemysława Sadury w głowach wyborców wciąż jeszcze rozgrywa się poniedziałkowa debata. Ekspert powołuje się na przykład amerykańskiej debaty między Kamalą Harris a Donaldem Trumpem. Co ciekawe, zmiana kandydata jest możliwa w przypadku aż 30,8 proc. wyborców Prawa i Sprawiedliwości. Prof. Rafał Chwedoruk wskazuje na dwie kluczowe przyczyny takiej postawy elektoratu PiS.

W środę rano opublikowaliśmy wyniki sondażu UCE Research, przeprowadzonego na zlecenie Onetu. Zadaliśmy w nim Polakom pytanie: “czy jest możliwy scenariusz, w którym przed niedzielnym głosowaniem może Pan/Pani jeszcze zmienić zdanie i finalnie oddać swój głos na inną osobę, niż zamierzał/zamierzała?”.

Jak się okazuje, ewentualność zmiany kandydata w ostatniej chwili dopuszcza 25,1 proc. osób (“raczej tak” — 16,1 proc.; “zdecydowanie tak” — 9 proc. badanych).

Komentując wyniki sondażu prof. Przemysław Sadura, socjolog polityki z Uniwersytetu Warszawskiego, odwołuje się do swoich niedawnych doświadczeń ze studentami.

Prezentowałem im grupy fokusowe z osobami deklarującymi się jako wyborcy Magdaleny Biejat, którzy jednak zastanawiali się, czy nie poprzeć Rafała Trzaskowskiego albo Sławomira Mentzena. Ci studenci byli zszokowani takim “rozstrzałem”, ale nie jest to nic wyjątkowego wśród wyborców, traktujących głosowanie jako obywatelski obowiązek, ale jednak nieżyjących na co dzień polityką – mówi prof. Sadura.

Zatem – zdaniem socjologa – przepływy poparcia między różnymi kandydatami są jeszcze możliwe, z wyłączeniem znaczących wyjątków.

– Podejrzewam, że przez wzgląd na wieloletnią polaryzację pewnie nie ma wyborców PiS, którzy zastanawiają się, czy może zagłosować na Trzaskowskiego, oraz wyborców KO, rozmyślających nad poparciem Karola Nawrockiego – stwierdza prof. Sadura.

Jednak inne przepływy są w grze nawet ostatniego dnia kampanii i politycy dobrze wiedzą, że w samej końcówce pozostaje do zdobycia kilka punktów procentowych.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Na finiszu rezonuje debata. I opinie przyjaciół
Co może mieć znaczenie na samym finiszu kampanii? Zdaniem prof. Sadury wciąż będzie rezonować ostatnia debata przedwyborcza.

– Kilka dni po niej ta debata wciąż jest przecież przedmiotem gry w mediach tradycyjnych i społecznościowych, w których decyduje się właśnie, co z niej zapamiętamy – mówi socjolog. I podaje przykład amerykański.

– Zaraz po debacie telewizyjnej między Kamalą Harris a Donaldem Trumpem [we wrześniu 2024 r. przed listopadowym starciem kandydatki Demokratów z kandydatem Republikanów na urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych] komentatorzy mieli wrażenie, że to Harris wygrała. Jako bardziej merytoryczna i nierozpowszechniająca fake newsów. Wśród komentatorów liberalnych zapanował optymizm. Ale pamiętam, że przyglądałem się, jak wyglądają wtedy sondaże. I po tygodniu-półtora od debaty rosło poparcie dla Trumpa. A wyborcy pytani o to, co zapamiętali z tamtej debaty, odpowiadali, powtarzając za Trumpem: że Haitańczycy jedzą psy i koty – wspomina prof. Sadura