Dwóch zabitych, pięciu poważnie rannych po tym, jak samochód „gwałtownie” wjechał w przystanek autobusowy w Warszawie.

Policja apeluje o świadków po tym, jak samochód śmiertelnie potrącił kobietę, a następnie „gwałtownie” wjechał w grupę osób stojących na przystanku autobusowym w Warszawie.

MOŻE CIĘ ZAINTERESOWAĆ:
Zdjęcie: Nikolas Kokovlis/NurPhoto/Getty Images.
Kobiety w Polsce powodują trzykrotnie mniej wypadków drogowych niż mężczyźni — wynika z raportu

Społeczeństwo
48-letnia kobieta, która została potrącona na przejściu dla pieszych, została potwierdzona jako jedna z ofiar śmiertelnych po uderzeniu przez samochód poruszający się z dużą prędkością. W szpitalu zmarła również 52-letnia kobieta, która doznała ciężkich obrażeń.

Co najmniej pięć innych osób, w tym trzyletnie dziecko, przebywa w szpitalu w ciężkim stanie po zdarzeniu, do którego doszło we wtorek około godziny 10:30.

Według świadków, inne ofiary zostały „odrzucone w powietrze” po uderzeniu przez kierowcę. Strażacy na miejscu zdarzenia poinformowali, że poszkodowanych zostało 10 osób. Rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego „Meditrans” przekazał, że trzy kobiety trafiły do szpitala z obrażeniami głowy i kończyn dolnych, a 3,5-letnie dziecko jest w ciężkim, ale stabilnym stanie.

Komentując w internecie, jedna z kobiet, która ruszyła na pomoc poszkodowanym, napisała:
„Mężczyzna około 40 lat (dodam, że był ojcem małego dziecka, bo w samochodzie był fotelik) potrącił kobietę z dzieckiem na przejściu, a następnie gwałtownie wjechał w przystanek autobusowy, po drodze rozwalając betonowy kosz, który poleciał około 5–7 metrów, cudem omijając dwie starsze panie.

Niestety kobieta zmarła, prawdopodobnie zanim przyjechała karetka, może nawet na miejscu.

Prawdopodobnie zmarł też mężczyzna z przystanku, który – z tego, co się orientuję – miał krwotok wewnętrzny. Dziewczyna z obrażeniami twarzy i kończyn została odrzucona o kilkanaście metrów.

Zajęłam się starszą panią, która miała szkło we włosach i prawdopodobnie w uchu. Mówiła, że betonowy kosz przeleciał 20 cm od niej i miała szczęście, bo wstała z ławki, żeby sprawdzić godzinę przyjazdu autobusu.

Prawdopodobnie by nie przeżyła.”

W sieci pojawiły się już przerażające zdjęcia przedstawiające skutki tego tragicznego zdarzenia.

Na jednym z nich widać ekipy ratunkowe udzielające pomocy rannym za rozbitym betonowym słupkiem.

Na innym zdjęciu widoczny jest zniszczony przód SsangYonga Tivoli, należącego do 45-letniego kierowcy, który — jak informuje policja — był trzeźwy w momencie wypadku.

Policja zaapelowała w mediach społecznościowych:
„Apelujemy do wszystkich osób, które były świadkami wypadku drogowego, do którego doszło dziś w Warszawie na ul. Woronicza 29 około godziny 10:30, o kontakt z funkcjonariuszami […] telefonicznie lub osobiście.

Każda informacja, nawet z pozoru nieistotna, ma znaczenie.”