Joanna Kurska nie kryje oburzenia sytuacją w TVP i podejmuje zdecydowane kroki prawne. Co stoi za jej decyzją?
Joanna Kurska wywołała niemałe poruszenie w polskim świecie mediów. Była dyrektorka programowa TVP i wieloletnia producentka popularnego programu „Pytanie na śniadanie” zareagowała z ogromnym oburzeniem na doniesienia o jej rzekomym wynagrodzeniu – a nawet sugestie korupcji – w Telewizji Polskiej. W odpowiedzi podejmuje stanowcze kroki prawne przeciwko byłemu pracodawcy. Co jednak doprowadziło do tak zdecydowanej reakcji? Prześledźmy sprawę.
—
1. Początek kontrowersji
Burza rozpętała się, gdy Onet.pl opublikował szczegóły dotyczące zarobków Kurskiej w czasie jej pracy w TVP. Według raportu miała ona otrzymać 1,53 miliona złotych w ciągu zaledwie 13 miesięcy, co dawałoby średnio ponad 117 tysięcy złotych miesięcznie. Te liczby wywołały falę krytyki i medialnych spekulacji. Kurska szybko odpowiedziała, stanowczo zaprzeczając tym doniesieniom. Podkreśliła, że jej wynagrodzenie jako dyrektorki programowej wynosiło ok. 23 000 zł brutto miesięcznie, a za pełnione dodatkowo obowiązki marketingowe nie otrzymywała żadnych pieniędzy. Jako producentka Pytania na śniadanie miała zarabiać ok. 12 000 zł podstawy i 36 000 zł honorariów za 30 odcinków, co dawało średnio ok. 800 zł dziennie. Jak twierdzi, były to uczciwe stawki, zgodne z zakresem jej obowiązków i sukcesem programu (wirtualnemedia.pl, money.pl).
TVP odpowiedziała swoimi danymi, stwierdzając, że od 2016 roku Kurska faktycznie otrzymała ok. 1,534 miliona złotych – łącznie z pensją, premiami, odprawą i wynagrodzeniem za zakaz konkurencji – podkreślając jednocześnie, że Onet zniekształcił dane, prezentując je jako miesięczne średnie.
—
2. Konflikt się zaostrza: TVP żąda przeprosin – Kurska kontratakuje
Spór przybrał na sile po publikacji w Newsweeku, w której pojawiły się sugestie, że producent Ryszard Krajewski miał wręczyć łapówkę w wysokości 350 tysięcy złotych w zamian za kontrakt na emisję programu Va banque. W artykule zasugerowano, że mogli być w to zamieszani Joanna Kurska lub jej mąż. Kurska natychmiast zareagowała, publikując wpis na Instagramie, w którym zapewniła, że nigdy nie brała łapówek i nie znała Krajewskiego. Nazwała obecne władze TVP „uzurpatorami” i zarzuciła im próbę zdyskredytowania poprzedniego zarządu (press.pl, dorzeczy.pl).
Tymczasem likwidator TVP, Daniel Gorgosz, uznał wpis Kurskiej za zniesławiający i zażądał:
trwałego usunięcia wpisu z Instagrama,
opublikowania przeprosin i sprostowania,
wpłacenia 100 000 złotych na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy (press.pl).
Kurska odpowiedziała, że wpis zniknął sam – ponieważ był to Instagram Story – i wyśmiała żądania przeprosin. Stwierdziła również, że kontaktowała się z prezesem Michałem Adamczykiem, który miał zapewnić ją, że nie poczuł się dotknięty jej słowami.
—
3. Od dementi do pozwu: strategia prawna
W miarę jak konflikt się rozwijał, Kurska przeszła od publicznych komentarzy do działań prawnych. Złożyła pozew przeciwko TVP oraz redaktorowi naczelnemu programu 19.30, Pawłowi Płusce. Zarzuciła im kłamliwe i zniesławiające informacje, domagając się przeprosin oraz odszkodowania w wysokości 100 000 złotych (pudelek.pl, gazeta.pl).
Prawnicy Kurskiej twierdzą, że sposób przedstawienia jej wynagrodzeń jako „średnio 117 tys. zł miesięcznie” był manipulacją i zniesławieniem, które realnie zaszkodziło jej reputacji. Podkreślają, że rzeczywiste stawki były zgodne z regulacjami TVP i zakresem jej obowiązków.
—
4. Szerszy kontekst: reputacja, polityka i kontrola narracji
To, co z pozoru wygląda na spór o pieniądze, ma głębsze podłoże. Kurska twierdzi, że cała sprawa to polityczna zemsta nowego kierownictwa na poprzednim zarządzie, w tym na jej mężu – Jacku Kurskim, byłym prezesie TVP. W swojej wypowiedzi stwierdziła, że obecne kierownictwo „niszczy Telewizję Polską z prędkością transatlantyka”, dodając, że Polacy są dziś pozbawiani własnych mediów (businessinsider.com.pl).
Jej komentarze znajdują też echo w internecie – m.in. na Reddicie – gdzie użytkownicy piszą:
> „TVP potwierdza doniesienia medialne… Kurska zaprzecza, twierdzi, że to zemsta nowego rządu za działalność jej męża…”
> „Najwyższe wynagrodzenie miesięczne, jakie otrzymywałam, nie przekroczyło 32 tys. zł. Reszta to manipulacja.”
—
5. Co motywuje jej działania?
Decyzja Joanny Kurskiej o wystąpieniu na drogę sądową może mieć kilka powodów:
1. Obrona reputacji – publiczne oskarżenia o korupcję i wygórowane zarobki mogą zniszczyć wizerunek zarówno w mediach, jak i branży.
2. Kontratak na tle politycznym – Kurska pokazuje, że nie pozwoli oczerniać siebie ani męża bez walki, sugerując, że cała sprawa ma drugie dno.
3. Postulat przejrzystości – spór ten rzuca światło na większe problemy: jawność wynagrodzeń, uczciwość w mediach publicznych, kontrola nad przekazem.
4. Walka o narrację – w tle jest pytanie: kto kształtuje rzeczywistość medialną w Polsce? Kurska chce zachować wpływ na swój własny wizerunek i dziedzictwo.
