Karol Strasburger krytykuje Nawrockich w sprawie córki. “To jest potężny błąd”

Karol Strasburger w rozmowie z “Faktem” w ostry sposób potępia działania hejterów wobec siedmioletniej Kasi Nawrockiej, córki nowego prezydenta. Aktor i prezenter, który sam jest tatą sześciolatki, zwraca jednocześnie uwagę, że decyzja przyszłej pary prezydenckiej o tym, żeby dziewczynka brała udział w wieczorze wyborczym, była nietrafiona. — Rodzice zabrali dziecko i pokazali je publicznie. Dla mnie już jest to potężny błąd — mówi Karol Strasburger.

Córka Karola Nawrockiego wspólnie z rodzicami i braćmi brała udział w wieczorze wyborczym 1 czerwca br. Jej zachowanie i gestykulacja były szeroko komentowane przez internautów, którzy nie szczędzili w sieci mało przyjemnych słów pod adresem dziewczynki. Wiele znanych osób potępiło zachowanie hejterów. Wśród nich znalazł się Karol Strasburger, który chroni prywatności swojej rodziny. Nie zamieszcza w sieci zdjęć sześcioletniej córki Laury. — Głośno krzyczę: nie róbcie dzieciom krzywdy. One są bezradne i nieświadome, że wasze decyzje o ujawnianiu wizerunku i szczegółów z życia publicznego kiedyś zweryfikują ich przyszłość — apeluje prowadzący “Familiadę”.

Karol Strasburger o decyzji Nawrockich: to jest potężny błąd!
FAKT: Jak pan, ojciec, kilkuletniej Laury, ocenia to, co spotkało w internecie Kasię, córkę nowego prezydenta elekta po wieczorze wyborczym. Dziecko, które bawiło się na scenie, zostało mocno zhejtowane…

KAROL STRASBURGER: To są dwie sprawy. Pierwsza taka, że rodzice zabrali dziecko i pokazali je publicznie. Dla mnie już jest to potężny błąd! To nie było ani miejsce, ani pora dla małego dziecka, na które skierowana była uwaga mediów, a zatem milionów ludzi. Nie wolno wykorzystywać potencjału rodziny, małych dzieci w szczególności, do akcji PR-owych. Czy to w polityce, czy to we wszechobecnym sharentingu uprawianym w social mediach. To dziecko miało prawo robić wszystko, co dzieci w tym wieku robią – być aktywne w tej atmosferze, która na pewno się jemu się udzielała. Traktowała to ewidentnie jak dobrą zabawę, ktoś z boku, bo to widać, animował ją lub zaczepiał, skupiając jej uwagę. Dziecko, gdy widzi “wujka czy ciocię”, których darzy sympatią, uśmiecha się, macha, wysyła serduszka – jest szczere i urocze w tej relacji i tak to odebrałem. Nie mniej nikt dotąd nie widział Kasi, nie miał zatem podstaw, aby w jakiejkolwiek formie poddawać ją ocenie i dyskusji publicznej.

Dziewczynka ma siedem lat, jest nieświadoma całej powagi sytuacji, ale rodzice powinni zrobić wszystko, aby nie próbować wykorzystywać dziecka szczególnie do tak brutalnych często w skutkach działań, jakimi jest kampania wyborcza.

Moje zdanie od lat jest stanowcze w kwestii publikowania wizerunku dzieci w sieci. Uważam, że ta kwestia powinna być uregulowana prawnie. A druga znacznie gorsza rzecz, to oczywiście ten okropny hejt na małe dziecko. Jest on nie do przyjęcia niezależnie od sytuacji. Jako rodzice jesteśmy w pełni odpowiedzialni za nasze dzieci, a zatem naszym podstawowym zadaniem jest zadbanie o ich bezpieczeństwo, szczególnie w świecie internetu, pełnym zagrożeń. Takiemu dziecku, wrzuconemu w ten “kocioł” niekontrolowanych działań hejterów robi się straszną krzywdę, bo to odciska piętno na całe życie. Ona już będzie żyła w wielu obostrzeniach jako dziecko prezydenta RP.

Będzie w szkole na świeczniku, za jakiś czas będzie miała dostęp do tych archiwalnych, ale widocznych artykułów, postów, memów i komentarzy! Kasia jest dzieckiem, a przywilejem dziecka jest to, że żyje swoim światem, a nie światem dorosłych. W związku z tym jest bezbronne, niewinne, a takie krzywdzenie i hejtowanie dziecka jest absolutnie nie na miejscu.

Jak zapobiec w przyszłości takim sytuacjom?

Na przyszłość, niezależnie kim są rodzice dziecka, czy są prezydentem, artystą, dentystą, panią Grażynką ze sklepu spożywczego — to powinni pamiętać, że pokazywanie małych dzieci publiczne jest niewłaściwe i niestosowne, szczególnie w obecnych czasach.