Monika Miller murem za Kasią Nawrocką. Przestrzega przed tym, czego sama doświadczyła

Myślałam, że u nas w tym kraju jest lepiej, jeżeli chodzi o empatię — z przykrością podsumowuje zachowanie niektórych internautów Monika Miller. Wnuczka byłego premiera, Leszka Millera, już wcześniej wspominała w mediach, że w dzieciństwie doświadczyła przemocy ze strony rówieśników. Teraz w rozmowie z Plejadą zabrała głos w sprawie krytyki, jaka dotyka siedmioletnią Kasię — córkę Karola Nawrockiego.

Monika Miller, wnuczka byłego premiera, aktywnie działa w mediach społecznościowych. Chętnie dzieli się z obserwatorami swoim życiem. Publicznie dała się poznać również dzięki udziałowi w “Tańcu z gwiazdami” i “Królowych przetrwania”. W programach TV niejednokrotnie opowiadała swoją historią. Poruszała wtedy problemy hejtu i przemocy, jakich doświadczała ze strony rówieśników w dzieciństwie.

Monika Miller: przechodziłam przez podobną sytuację
Teraz krytyka spadła na córkę prezydenta elekta Karola Nawrockiego. Głos zabierają kolejne osoby o wysokich zasięgach w sieci z prośbą o opanowanie się komentatorów w kwestii dziecka. Specjalnie dla Plejady Monika Miller przedstawia swój punkt widzenia:

Mnie to dotknęło tak naprawdę mocno, bo przechodziłam przez podobną sytuację

— podkreśla influencerka, a następnie dodaje, że ma nadzieję, że czasy się zmieniły i córka Karola Nawrockiego nie będzie mieć problemów w szkole.

— Jeżeli chodzi o komentarze odnośnie do tego, jak wygląda ta dziewczynka, to w ogóle to jest dla mnie jakiś kosmos, (…) ona dopiero będzie dojrzewać, nawet nie jest jeszcze nastolatką.

Przeczytaj także: Monika Miller miała trudne dzieciństwo. Była gnębiona za swoje nazwisko

Monika Miller mówi wprost: hejt zostaje na całe życie
Jak zaznacza influencerka, skutki przemocy, jakiej doświadcza dziecko, ciągną się potem latami. — Za mną się to ciągnie aż do teraz, odkąd byłam dzieckiem. Taka dziewczynka nie rozumie polityki, nie rozumie tego, że jej tata jest prezydentem i że ludzie po prostu są temu przeciwni — wyjaśnia swój punkt widzenia Monika Miller, a następnie dodaje, że dziecko, które słyszy krytykę, następnie szuka problemów w sobie — nie w otoczeniu, a to może prowadzić do przykrych konsekwencji — ostrzega Monika Miller.

Dziecko to nie polityk
Na podstawie wcześniejszych doświadczeń Monika Miller zauważa, że dzieci często są mieszane w politykę, w którą powinni angażować się wyłącznie dorośli.

Odróżniajmy dziewczynkę od jej taty

— apeluje influencerka, a następnie opisuje swoje wrażenia na temat zachowania siedmioletniej Kasi.

— Widziałam dużo komentarzy à propos wychowania: że dziewczynka tam skakała na scenie, że przeszkadzała, że nie potrafiła się zachować. (…) To jest siedmioletnie dziecko. Nie będzie stać na scenie jak żołnierz. (…) Cieszyła się z tego, że jej tata został prezydentem, że wygrał — podkreśla. — To był ważny moment w ich życiu. Dla tej dziewczynki na pewno też. (…) Nie wyobrażam sobie, żeby jej rodzice pomyśleli: “jedziemy na takie ważne wydarzenie, ale zostawimy naszą córeczkę w domu z niańką i po prostu będziemy udawać, że jej nie ma”. To jest po prostu absurdalne — stwierdza Monika Miller.

Monika Miller: myślałam, że jest lepiej
Rozmówczyni Plejady zauważa również, że wiele osób komentujących zachowanie lub wygląd córki Karola Nawrockiego, też ma dzieci. Nie rozumie, skąd bierze się brak empatii w związku z oceną innych osób.

— Co się dzieje z ludźmi, że przez politykę budzi się w nich taka agresja? — zastanawia się influencerka, która następnie dodaje, że historia się powtarza.

Myślałam, że w tym kraju jest lepiej, jeżeli chodzi o empatię

— z przykrością stwierdza Monika Miller.

— Jest mi bardzo przykro z tego powodu. Myślałam, że pod względem psychologii, leków, psychoterapii (…) mamy już większą wiedzę, jesteśmy bardziej otwarci na takie tematy i sami chcemy nad sobą pracować. Ale niestety myliłam się — podsumowuje.