Nietypowe sceny w Sejmie. Czegoś takiego dawno nie było, zgrzyt w koalicji

W “Koalicji 15 października” w ostatnim czasie panuje kryzys w relacjach między jego politykami. Teraz doszło do zaskakujących scen w Sejmie, podczas głosowania nad nowelizacją ustawy. Takich scen mało kto się spodziewał.

Trudny czas dla koalicji rządzącej
“Koalicja 15 października” swojej nazwy nie wzięła znikąd. Bowiem, 15 października 2023 roku Polki i Polacy wybrali w wyborach parlamentarnych przedstawicieli rządu, którzy później stworzyli koalicję. Wszystko w obliczu “pyrrusowego” zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości, które jednak nie było w stanie zawiązać z nikim politycznego sojuszu, by tworzyć w Sejmie większość. Zamiast tego, KO, Trzecia Droga oraz Lewica zawarły porozumienie koalicyjne, dzięki czemu do 2027 roku partie te sprawują władzę w Polsce.
Ostatni czas nie jest jednak dobry dla koalicjantów. Po wyborach prezydenckich, w których na nowego prezydenta wybrany został Karol Nawrocki, nastroje wśród liderów politycznej sceny nie były najlepsze. Do tego stopnia, że premier Donald Tusk postanowił złożyć wniosek o głosowanie nad wotum zaufania dla niego, które ostatecznie otrzymał. Niedługo ma dojść również do rekonstrukcji rządu. W jego efekcie ma zostać zredukowana liczba resortów, gdzie niektóre zostaną połączone w jeden. Ze stanowiskiem pożegna się również kilku ministrów, którzy zostaną zastąpieni. Całkiem niedawno doświadczyliśmy już namiastki zmiany w rządzie, bowiem jego rzecznikiem został Adam Szłapka. 
Do zapowiadanej od jakiegoś czasu rekonstrukcji dojdzie 22 lipca. Według doniesień mediów, zmiana ta nie będzie jednak tak duża, jak się spodziewano. Jak informuje Wirtualna Polska, najwięcej kompetencji ma uzyskać ministerstwo energetyczne i ministerstwo gospodarcze. Polska Agencja Prasowa ustaliła, że resort gospodarczy wchłonie ministerstwo finansów oraz ministerstwo rozwoju i technologii. Z kolei resort energetyczny wchłonie ministerstwa: klimatu i środowiska, funduszy i polityki regionalnej, przemysłu i infrastruktury. Głosowanie nad nowelizacją ustawy. W Sejmie doszło do zaskakujących scen
Polityka mieszkaniowa to jeden z tych tematów, które niemal każda ekipa rządząca obiecuje rozwiązać – i równie często nie dowozi efektów. Tym razem jednak sprawy przybrały nieco inny obrót. Zamiast kolejnych zapowiedzi, Sejm faktycznie przystąpił do działania, uchwalając ustawę, która może znacząco wpłynąć na rynek mieszkań komunalnych i społecznych.
Celem nowelizacji jest zwiększenie nakładów na budownictwo społeczne, w tym również zagospodarowanie tysięcy pustych lokali należących do gmin. Mowa tu o kwocie nawet 10 miliardów złotych, które mają trafić do Funduszu Dopłat w ciągu najbliższych pięciu lat. W praktyce oznacza to, że wiele nieużywanych obecnie mieszkań będzie mogło zostać przywróconych do użytku. Rząd szacuje, że może to dotyczyć nawet 75 tysięcy gminnych pustostanów.
Ale to nie wszystko. Nowe przepisy przewidują także możliwość wprowadzenia tzw. najemców z dojściem do własności w ramach Społecznych Inicjatyw Mieszkaniowych. Taki model ma być szczególnie dostępny dla osób mieszkających w miastach do 100 tysięcy mieszkańców. Zmiana ta – zgłoszona jako poprawka przez Polskę 2050 – ma służyć zatrzymaniu młodych ludzi w mniejszych ośrodkach, dając im nie tylko dach nad głową, ale też realną perspektywę na własne mieszkanie.
Jak tłumaczył poseł Kamil Wnuk z Polski 2050, dzięki tej korekcie osoby mieszkające w SIM-ach w miastach poniżej 100 tys. mieszkańców będą mogły wnioskować o przekształcenie tradycyjnej umowy najmu w umowę instytucjonalną z opcją wykupu lokalu. Koalicjanci nie kryją złości
Choć główny cel ustawy – większy dostęp do mieszkań – był wspólny dla niemal wszystkich ugrupowań, polityczne emocje eksplodowały w chwili, gdy przyszło głosować nad poprawkami zgłoszonymi przez Polskę 2050. Ku zaskoczeniu opinii publicznej, część z nich przeszła nie dzięki wsparciu koalicji rządzącej, lecz głosom Prawa i Sprawiedliwości oraz Konfederacji. Przeciw były natomiast Koalicja Obywatelska i Lewica – partnerzy Polski 2050 we wspólnym obozie rządzącym.
To, co miało być techniczną korektą legislacyjną, błyskawicznie przerodziło się w polityczny kryzys. Głosowanie zakończyło się przyjęciem ustawy, ale nie obyło się bez zarzutów o zdradę ideałów i wspieranie prywatyzacji mieszkań budowanych za publiczne pieniądze. 
To zdumiewa, że Polska 2050 razem z PiS i Konfederacją są za prywatyzacją mieszkań, które będą budowane z pieniędzy publicznych – grzmiała na portalu X posłanka Lewicy Anna-Maria Żukowska. jeszcze ostrzejszą krytyką wystąpił z sejmowej mównicy Adrian Zandberg z partii Razem, który zarzucił koalicji, że „na ostatniej prostej schrzanili coś, co mogło być naprawdę sensowne”. W jego opinii uchwalona ustawa daje niebezpieczną furtkę do komercjalizacji zasobu mieszkaniowego finansowanego przez państwo. – Mam nadzieję, że Senat to naprawi, bo to jest naprawdę kuriozalna historia – podsumował.
Odpowiedzią na te zarzuty była wypowiedź minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyny Pełczyńskiej-Nałęcz, również z Polski 2050. W jej opinii poprawki nie wprowadziły żadnej „dzikiej prywatyzacji”, a jedynie stworzyły legalną możliwość dojścia do własności po cenach rynkowych – i tylko w miastach poniżej 100 tys. mieszkańców. Jak podkreśliła:
Celem polityki mieszkaniowej powinno być zatrzymanie na miejscu ludzi młodych. A zachęcić ich do zostania można właśnie stabilnym mieszkaniem w rodzinnej miejscowości.
Finalnie za przyjęciem całej ustawy głosowało 234 posłów, 181 było przeciw, a 23 wstrzymało się od głosu. Projekt trafi teraz do Senatu, gdzie – jak zapowiedzieli posłowie Lewicy – będą próby wycofania kontrowersyjnych zapisów.