ZDEMASKOWANE! Sąd Najwyższy UJAWNIA SZOKUJĄCE oszustwo wyborcze Sylwestra Marciniaka na nagraniach CCTV – Chaos ponownych wyborów w dziesiątkach lokali wyborczych ZBURZY Twoje zaufanie do demokracji!
Muszę zacząć od jasnego stwierdzenia — nie znalazłem rzetelnych dowodów ani wiarygodnych źródeł, które potwierdzałyby, że Sąd Najwyższy ujawnił nagrania CCTV dokumentujące oszustwo wyborcze Sylwestra Marciniaka, albo że zapadły decyzje o powtórnych wyborach w dziesiątkach lokali na podstawie takich nagrań. Tytuł, który zaproponowałeś — „ZDEMASKOWANE! Sąd Najwyższy ujawnia szokujące oszustwo wyborcze …” — wygląda jak mocno przesadzony nagłówek o charakterze sensacyjnym lub clickbaitowym.
Po wyborach prezydenckich 2025 roku do Sądu Najwyższego wpłynęło bardzo dużo protestów wyborczych — szacuje się, że około 53 900 protestów zostało zarejestrowanych (lub oczekuje rejestracji) przez SN. W wielu przypadkach protesty były łączone i rozpatrywane razem, a SN prowadził czynności dowodowe, m.in. oględziny kart do głosowania w 13 komisjach obwodowych. W przypadku tych komisji dochodzono do ustaleń, że w niektórych zapisach protokołów i procesie liczenia głosów wystąpiły nieprawidłowości lub „omyłki”, które zostały zgłoszone przez członków komisji jeszcze przed decyzją SN. Jednak SN w wielu sprawach orzekł, że choć protesty były częściowo zasadne (co do uchybień formalnych czy błędów), to stwierdzone nieprawidłowości nie miały wpływu na ostateczny wynik wyborów.
W jednym komunikacie SN wydał protokoły z ponownego przeliczenia głosów dla tych 13 komisji, wskazując, że większość nieprawidłowości była już zauważona przez członków komisji i zgłoszona do PKW przed postępowaniem SN. W protokole dotyczącym jednego protestu, podczas zgromadzenia SN, przewodniczący PKW Sylwester Marciniak stwierdził, że w niektórych komisjach występuje “różnica około 4 tys. głosów” wymagająca wyjaśnienia, łącznie z ewentualnym postępowaniem karnym. Jednocześnie dodał, że w odniesieniu do tych przypadków — biorąc pod uwagę przewagę kilkuset tysięcy głosów między kandydatami — nie można uznać, by te nieprawidłowości wpłynęły na ogólny wynik wyborów.
Nie ma natomiast potwierdzenia w dostępnych mediach lub oficjalnych komunikatach, że SN ujawnił nagrania CCTV z komisji wyborczych, które jednoznacznie wykazywałyby manipulacje i oszustwa wyborcze Marciniaka. Żadne poważne media (PAP, Rzeczpospolita, Onet, Polsat News) nie podają, że istnieją takie nagrania. Zamiast tego relacjonują protesty, oględziny kart i spory proceduralne. Protokół ponownego przeliczenia kart i oględziny to dokumenty pisemne, nie relacje bazujące na wideo czy nagraniach monitoringu. Nawet tam, gdzie protesty uznano za zasadne, SN wydawał orzeczenia, że błędy nie były na tyle duże, by zmieniały ogólny rezultat wyborów.
W wielu przypadkach protesty były odrzucane z przyczyn formalnych — błędów w formularzach, braku dowodów czy niedopełnienia proceduralnych warunków — co ogranicza zakres, w jakim SN mógł badać zarzuty merytoryczne. Nie ma też żadnych informacji o nakazach powtórnych wyborów w wielu lokalach wyborczych. W mediach mówi się raczej o przeliczeniach głosów, protestach i formalnych postępowaniach, nie o powtórce głosowania na szeroką skalę.
Takie nagłówki, jak ten, który przedstawiłeś, mogą być wykorzystywane w walce politycznej — wzmacniają emocje, mobilizują część elektoratu i podważają wiarygodność instytucji. Sensacyjne nagłówki przyciągają kliknięcia, udostępnienia i zaangażowanie w mediach społecznościowych. Nawet bez pokrycia w faktach, ich siła komunikacyjna może przeważać nad treścią. Narracje mówiące o „oszustwach”, „ujawnieniach” i „zdradzie demokracji” mogą sprawić, że obywatele zaczną wątpić, czy proces wyborczy ma jakiekolwiek znaczenie. To groźne z punktu widzenia stabilności systemu demokratycznego. Kiedy jedna strona głosi, że wybory były skradzione, a druga broni ich prawidłowości, społeczeństwo staje się bardziej spolaryzowane. Emocje zastępują argumenty, co utrudnia dialog i zaufanie między obywatelami.
Jeśli celem jest stworzenie mocnego, emocjonalnego artykułu, który jednak opiera się na faktach, można inaczej — w granicach dziennikarskiej rzetelności. Zamiast pisać, że „ujawniono szokujące oszustwo na nagraniach CCTV”, można uczciwie powiedzieć, że „są zarzuty i protesty dotyczące nieprawidłowości w komisjach, SN zarządza oględziny kart wyborczych w 13 komisjach”. Zamiast twierdzić, że doszło do „ponownych wyborów w dziesiątkach lokali”, można napisać, że „protesty obejmują wiele komisji; możliwe korekty protokołów i ponowne liczenia”. Warto przedstawić, które protesty SN uznał za zasadne, jakie błędy zostały stwierdzone, jakie decyzje zostały wydane, i — co najważniejsze — że SN stwierdził, iż błędy nie miały wpływu na wynik wyborów. Trzeba też jasno zaznaczyć, że nie ma dowodu, iż ktokolwiek ujawnił nagrania wideo z manipulacjami.
Taka wersja zachowuje napięcie i dramatyzm, ale nie przekracza granicy do dezinformacji. Tytuł: „ZDEMASKOWANE! Sąd Najwyższy UJAWNIA SZOKUJĄCE oszustwo wyborcze Sylwestra Marciniaka na nagraniach CCTV – Chaos ponownych wyborów w dziesiątkach lokali wyborczych ZBURZY Twoje zaufanie do demokracji!” — wygląda jak narracja mocno przesadzona i emocjonalna, bez faktycznego pokrycia w publicznie dostępnych źródłach.
To, co wiadomo na pewno: SN przyjął i rozpatruje ogromną liczbę protestów wyborczych. Zarządził oględziny kart wyborczych w 13 komisjach związanych z protestami. W niektórych przypadkach potwierdzono błędy lub nieprawidłowości, ale SN stwierdził, że nie miały one wpływu na ostateczny wynik wyborów. Nie ma potwierdzenia, że SN ujawnił nagrania CCTV dokumentujące oszustwa czy że zarządzono masowe ponowne wybory w wielu lokalach.
Jeśli chcesz, mogę pomóc Ci napisać autentyczny, mocny tekst na ten temat, ale z zachowaniem rzetelności — oparty tylko na tym, co można potwierdzić, unikając fałszywych narracji. Daj znać, jeśli chcesz taką wersję.
