Donald Trump krytycznie o Wołodymyrze Zełenskim. “Nie jestem wielkim fanem”

Donald Trump, obecny prezydent Stanów Zjednoczonych, ponownie wywołał poruszenie na arenie międzynarodowej, tym razem wypowiadając się krytycznie o prezydencie Ukrainy, Wołodymyrze Zełenskim. Podczas konferencji prasowej w Białym Domu 18 kwietnia 2025 roku, Trump wyraził swoje niezadowolenie z dotychczasowej współpracy z Zełenskim, mówiąc: „Nie obwiniam go, ale nie jestem wielkim fanem”. Te słowa szybko obiegły media i stały się przedmiotem szerokich komentarzy zarówno w USA, jak i w Europie.

Kontekst wypowiedzi

Komentarz Trumpa pojawił się w kontekście trwających negocjacji pokojowych między Rosją a Ukrainą, które od miesięcy znajdują się w impasie. USA, jako jeden z kluczowych partnerów Kijowa, odgrywały dotąd istotną rolę w próbach mediacji i nacisku na Kreml. Jednak ostatnie wypowiedzi Trumpa sugerują, że cierpliwość administracji amerykańskiej może się kończyć.

Podczas wspomnianej konferencji prasowej Trump zauważył, że “czas gra na niekorzyść Ukrainy”, a brak konkretnych postępów może skłonić Stany Zjednoczone do przemyślenia swojej roli w tym konflikcie. Prezydent USA podkreślił również, że oczekuje od liderów obu stron większej elastyczności i gotowości do kompromisów.

Historia napięć między Trumpem a Zełenskim

Relacje między Donaldem Trumpem a Wołodymyrem Zełenskim od dawna nie należą do najłatwiejszych. Już w 2019 roku, podczas pierwszej kadencji Trumpa, miała miejsce słynna rozmowa telefoniczna między oboma przywódcami, która doprowadziła do wszczęcia postępowania impeachmentowego przeciwko Trumpowi. Wówczas prezydent USA miał rzekomo wywierać presję na Zełenskiego, by ten wszczął śledztwo wobec Huntera Bidena, syna ówczesnego rywala Trumpa w wyborach – Joe Bidena.

Chociaż tamta sprawa nie zakończyła się usunięciem Trumpa z urzędu, rzuciła cień na wzajemne relacje z Ukrainą. W kolejnych latach stosunki te nie uległy znaczącej poprawie, mimo że Stany Zjednoczone kontynuowały pomoc wojskową i humanitarną dla Ukrainy po rosyjskiej inwazji w 2022 roku.

Spotkanie z Meloni i naciski na Zełenskiego

Wypowiedź Trumpa pojawiła się dzień po jego spotkaniu z premier Włoch, Giorgią Meloni. Według źródeł zbliżonych do Białego Domu, podczas rozmów z Meloni poruszono temat przyszłości wsparcia dla Ukrainy i możliwości osiągnięcia zawieszenia broni. Zarówno USA, jak i Włochy, coraz głośniej domagają się od Kijowa konkretnych działań zmierzających do zakończenia wojny.

Trump miał też zasugerować, że Zełenski nie wykorzystuje wszystkich dostępnych środków dyplomatycznych, a jego postawa może zniechęcać potencjalnych sojuszników. „Musimy wiedzieć, że nasi partnerzy chcą pokoju tak samo jak my” – miał powiedzieć Trump za zamkniętymi drzwiami.

Reakcja Ukrainy

Strona ukraińska zareagowała na słowa prezydenta USA z widocznym niepokojem. Rzecznik prasowy prezydenta Zełenskiego w krótkim oświadczeniu stwierdził, że Ukraina „zawsze była i pozostaje otwarta na konstruktywny dialog z każdym partnerem międzynarodowym”, ale „nie może zgodzić się na pokój za wszelką cenę, szczególnie kosztem własnej suwerenności”.

Ukraińskie media niezależne również odnotowały, że wypowiedź Trumpa może zaszkodzić morale społeczeństwa, które od ponad trzech lat zmaga się z brutalną agresją rosyjską. Pojawiły się też obawy, że taka retoryka ze strony Waszyngtonu może zostać wykorzystana propagandowo przez Moskwę.

Reakcja opinii międzynarodowej

W Europie komentarze Trumpa przyjęto z mieszanymi uczuciami. Niemiecki minister spraw zagranicznych wyraził nadzieję, że „Stany Zjednoczone nie wycofają się z roli lidera w obronie demokracji”, a prezydent Francji, Emmanuel Macron, powiedział w wywiadzie dla „Le Monde”, że „pokój musi być sprawiedliwy, a nie narzucony”.

Z kolei niektóre środowiska konserwatywne w USA poparły stanowisko Trumpa, twierdząc, że Waszyngton zbyt długo finansował wojnę, która nie przynosi rezultatów. Republikańscy senatorowie wezwali do ponownej analizy skali pomocy wojskowej dla Kijowa.

Polityczny kontekst wypowiedzi

Wypowiedzi Donalda Trumpa zawsze niosą ze sobą podtekst polityczny, zwłaszcza że zbliżają się wybory prezydenckie w USA w listopadzie 2026 roku. Trump już zapowiedział, że będzie ubiegał się o reelekcję, a kwestia wojny na Ukrainie może stać się jednym z głównych tematów kampanii wyborczej.

Z jednej strony, część amerykańskiego społeczeństwa zmęczona jest ciągłymi wydatkami na pomoc zagraniczną. Z drugiej – wielu obywateli i polityków nie chce porzucać Ukrainy w obliczu rosyjskiej agresji. Trump wydaje się balansować między tymi stanowiskami, próbując jednocześnie zadowolić elektorat izolacjonistyczny i zachować wpływy w polityce międzynarodowej.

Co dalej?

Nie wiadomo, czy wypowiedź Trumpa oznacza realną zmianę kursu polityki USA wobec Ukrainy, czy jedynie retoryczne zagranie mające na celu wywarcie presji. Niemniej jednak, sygnał został wysłany – Kijów musi liczyć się z możliwością osłabienia wsparcia, jeśli nie pojawią się konkretne propozycje zakończenia konfliktu.

Jedno jest pewne: relacje między Donaldem Trumpem a Wołodymyrem Zełenskim pozostają napięte, a przyszłość amerykańsko-ukraińskiej współpracy w dużej mierze zależy od dalszego rozwoju sytuacji na froncie i postawy obu przywódców.